czwartek, 16 lipca 2015

Jak wygrałam ze słodyczami

Rękawy zakasane. Teraz mogę pisać.

Jeszcze kilka miesięcy temu (chyba 3) było mnie o 9 kilogramów więcej. Jak to zrobiłam? Samej mi ciężko to określić. Początki były strasznie. Nie wspominam tego dobrze, a nawet nie chce o tym myśleć. Mogę szczerze powiedzieć, że byłam uzależniona od słodyczy. NAPRAWDĘ! Uzależniona tak, jak palacz od nikotyny. Mama często kupowała jakieś czekolady, przeróżne, mnóstwo ciastek, cukierków. Leżały w szafce pod szufladą ze sztućcami. Wołały mnie. Nie potrafiłam się im oprzeć. Szłam jak kukiełka w ich stronę. Biorąc jedno, musiałam wziąć drugie i tak dalej. Potem siadałam i płakałam. Wyrzuty sumienia miałam okropne. Nie radziłam sobie z tym, czasem wymuszałam wymioty. Dziewczyno! Nigdy tego nie rób! Zapłakana, sina twarz uświadomiła mi, że wcale taka nie chcę być. Droga do rzucenia mojego nałogu była dłuuugaa... Jednak znalazłam swoje rozwiązania.

1. Skuteczny zamiennik. Stała się nim zielona herbata. Gdy tylko zaczynałam myśleć o słodkim, szybko zaparzałam herbatę, brałam się za robienie czegokolwiek, co odwróci moją uwagę i popijałam zielony napar. Podobno zielona herbata wspaniale wpływa na nasz metabolizm. Po wypiciu trzech szklanek, przyśpieszamy go dwukrotnie. Musiałam się z początku przyzwyczaić do gorzkiego smaku. To przyszło z czasem. Teraz się z nią nie rozstaję i nawet w tym momencie stoi obok mnie. Może w Twoim przypadku będzie dobra guma albo zwykła woda. Ja jednak szczerze polecam ci zieloną herbatę.

2. Słowa. "Słodycze są złe" , "Będziesz gruba", "Już wyglądasz, jak świnia". NIE! Podejdź do tego spokojnie. Ja sobie powtarzam: Zjadając słodycze odczuwasz przyjemność tylko przez chwilę, 10 sekund. Gryziesz, połykasz. Koniec. Potem musisz iść biegać przez dobre 30 min. Chwilę zajmie Ci jedzenie, a kłopot z kilogramami stanie się jeszcze większy. Nie warto.
To zawsze mi pomaga - rozmowa sama ze sobą. Zastanawiam się czy to ma sens. Na co mi 10 sekund przyjemności, by potem czuć się jak totalne 0 i chodzić przytłoczona wyrzutami sumienia przez resztę dnia. Jeśli masz podobny problem, przemyśl to, co napisałam.

3. Silna wola. Krok ostatni, najtrudniejszy. Zdarzało mi się po prostu iść do kuchni otwierać szafkę i łapać za coś do przegryzienia. Robiłam to mechanicznie. Nagle stawałam przy rozsuniętej szufladzie, wpatrywałam się w to diabelstwo i po chwili spokojnie odkładałam. Najważniejsza jest wola walki z tym "nałogiem". Nigdy nie mów sobie, że i tak gorzej być nie może. Wtedy sięgniesz po to i nawet nie odczujesz przyjemności. Walcz,walcz,walcz...a na pewno wygrasz, bo siła jest w Tobie, bo to Ty decydujesz, kim chcesz być i jaka chcesz być.

Mam nadzieję, że troszkę Ci pomogłam, jeśli masz podobny problem. Obyś znalazła swoje zamiennik, motywację i słowa otuchy. Wierzę, że dasz radę. To podstawowy krok do osiągnięcia wymarzonej sylwetki.Teraz potrafię przejść obojętnie obok słodyczy. Czasem się skuszę, bo wszystko jest dla ludzi, ale w końcu znam umiar, a to jest najważniejsze.

Masz problemy ze słodyczami, a może tak, jak ja wygrałaś z tym diabelstwem? Zostaw komentarz. 3maj się. :)






etap 1. Geneza powstania

AKI - Anonimowa Kreatorka Indywidualistka. Mam 16 lat. Jestem wrażliwa, chcę się podzielić z Tobą moimi przemyśleniami. Często są one bardzo głębokie, lecz zdarzają się też te błahe. Uzależniłam się od diety i marzę o byciu dzieckiem, by jak kiedyś zjadać całą paczkę ciastek, po czym niczym się nie przejmować. Dzisiaj mam wyrzuty sumienia, gdy zjem jednego cukierka, a o istnieniu batonów już dawno zapomniałam. Znajdziesz u mnie dietetyczne przepisy, prawdziwe inspiracje, przemyślenia. Chcę, abyśmy prowadziły dialog, dzieliły się swoją wiedzą. Mam nadzieję, że nie zostanę z tym wszystkim sama. Właściwie nie wiem do czego dążę, ale kocham pisać oraz gotować. Postaram się ciekawie wprowadzić Ciebie w mój świat. 

Jestem zupełnie anonimowa, ale nadal prawdziwa. Mam długie, brązowe włosy, podobno ładną twarz, duże oczy, 175 cm wzrostu i ważę 48 kg. Prowadziłam już kiedyś bloga. Teraz mam inną, nową wizję. Chcę, aby blog zmieniał się razem ze mną. Dobrze by było, gdybyś mi towarzyszyła.